Inżynier i menedżer, były minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni, studia podyplomowe, a także szereg kursów w zakresie zarządzania i finansów. Pracował na statkach zachodnich armatorów jako oficer, a także w firmach transportowych i budowlanych. Zajmował kierownicze stanowiska w spółkach prawa handlowego. W Kancelarii Prezydenta RP był ekspertem ds. gospodarki morskiej i bezp. energetycznego. Od listopada 2011 r. w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości (Komitet Polityczny). W PE pracuje już drugą kadencję. Członek ważnej Komisji - Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Więcej

Aktualności

29 stycznia 2013 • W regionie • Polskie Radio SzczecinMarek Gróbarczyk uczestnikiem wspólnej sesji Rady Miasta Szczecina i Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego

Rozmawiamy z potencjalnymi dużymi inwestorami zainteresowanymi prowadzeniem działalności na terenach stoczniowych - takie zapewnienia usłyszeli samorządowcy z sejmiku i rady miasta Szczecina podczas specjalnej połączonej sesji. Tymczasem politycy spierali się o to, kto powinien wziąć w swoje ręce rewitalizację tych terenów.

Na początku wystąpił Mariusz Kolwas, prezesa Towarzystwa Finansowego Silesia, które jest właścicielem terenów postoczniowych.

- Opracowujemy i wdrażamy plan długoterminowego, stabilnego rozwoju i gospodarczego wykorzystania majątku po Stoczni Szczecińskiej Nowa - mówił o celu Silesii Kolwas.

Prezes Silesii wspominał także o historii terenu pod zarządem tej firmy. Nazwa Kraftport, czyli kontrowersyjnego dzierżawcy części majątku, nie padła, ale Kolwas przyznał, że jego poprzednicy nie poradzili sobie z problemem.

- My musimy się mierzyć z tą historią i z wszystkimi negatywnymi skutkami wynikającymi z początku działalności Towarzystwa Finansowego na terenie stoczni - powiedział Kolwas.

Prezes TF mówił też o budowie specjalistycznych statków, elementów stalowych i morskich elektrowni wiatrowych. - Rozmawiamy z inwestorami, którzy ewentualnie byliby zainteresowani nabyciem stoczni. Jeżeli negocjacje się nie powiodą, mamy plan B. To organizacja Parku Przemysłowego - mówił Kolwas.

Park Technologiczny powstałby na kanwie firm już działających na terenie byłej stoczni. To podobało się prezydentowi Piotrowi Krzystkowi, który zaapelował też do rządu o uregulowanie kwestii upadłości Holdingu Stoczniowego. Jego właściciele roszczą sobie prawa do majątku stoczni.

- Mam doświadczenia spotkań z poważnymi inwestorami jeszcze podczas poprzedniej kadencji, którzy podnosili ten czynnik jako poważny czynnik ryzyka przy inwestowaniu na terenach stoczniowych - mówił Piotr Krzystek.

Wicemarszałek Andrzej Jakubowski zapewnił, że zarząd województwa współpracuje z Silesią. - Mamy poważnego inwestora. Być może sprawa rozstrzygnie się w połowie roku. Jeżeli tak, to będzie on tym strategicznym - stwierdził Jakubowski.

Na sesję nie zaproszono związkowców, ale szef stoczniowej "Solidarności" - Krzysztof Fidura - i tak przyszedł. - Podobno można bywać na radach, więc skorzystałem z tego prawa i jestem bez zaproszenia - tłumaczył Fidura.

Tymczasem politycy i samorządowcy dyskutowali o tym, kto powinien zająć się rewitalizacją terenów po stoczni: rząd czy samorząd? Leszek Duklanowski z PiS przypomniał, że rada miasta apelowała już do rządu o podjęcie jakichś działań, ale nic z tego nie wyszło. Dodał też, że na razie na terenie dawnego zakładu jest Biedronka.

- Być może tym kolejnym dużym inwestorem będzie Lidl - mówił Duklanowski. - Mam nadzieję, że po tej wspólnej sesji pojawi się wreszcie jakieś konkretne działanie.

- Żeby rząd mógł pomóc Szczecinowi, to samorząd powinien mieć swoją wizję rozwoju tych terenów - tłumaczył Dariusz Wieczorek, szef klubu radnych SLD w sejmiku. - Apeluję o to, aby samorządy: wojewódzki i miejski stanęły ponad podziałami i wspólnie wypracowały koncepcję ich zagospodarowania.

Zwolennikiem komunalizacji jest także europoseł Sławomir Nitras z PO. Podkreślał on, że jeżeli lokalne elity dogadają się między sobą, to będzie można prosić o wparcie rządu.

- Czas na to, abyśmy my, jako klasa polityczna, bili się w piersi. Nie dlatego, że nie mamy pomysłów, ale dlatego, że nie udało nam się zrobić tego, co wykonali w Trójmieście - zbudować wspólnej koncepcji - tłumaczył Nitras.

- Brakuje tutaj kilku osób - dodawał Tomasz Grodzki z PO. - Na przykład ministra Jacka Piechoty z SLD, uważanego - słusznie bądź nie - za grabarza stoczni w 2001 roku.

Europoseł PiS Marek Gróbarczyk w odpowiedzi zwrócił się do posła Nitrasa. - Tak jak był pan sprawozdawcą ustawy, która zlikwidowała przemysł stoczniowy, to niech teraz znów będzie pan sprawozdawcą, ale ustawy, która spowoduje jego odtworzenie - mówił Gróbarczyk.