Inżynier i menedżer, były minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni, studia podyplomowe, a także szereg kursów w zakresie zarządzania i finansów. Pracował na statkach zachodnich armatorów jako oficer, a także w firmach transportowych i budowlanych. Zajmował kierownicze stanowiska w spółkach prawa handlowego. W Kancelarii Prezydenta RP był ekspertem ds. gospodarki morskiej i bezp. energetycznego. Od listopada 2011 r. w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości (Komitet Polityczny). W PE pracuje już drugą kadencję. Członek ważnej Komisji - Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Więcej

Aktualności

28 stycznia 2010 • Publikacje • Biuro PoselskieList do Przewodniczącego PE Jerzego Buzka ws. filmu „For Cod's Sake!” szkalującego polskich rybaków

Jerzy Buzek

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego

Bruksela, 28.01.2010

Szanowny Panie Przewodniczący,

Piszę do Pana w związku z projekcją oburzającego filmu zatytułowanego "For Cod's Sake!" (pol. Dla dobra dorsza), która miała miejsce wczoraj wieczorem, tj. dnia 28 stycznia 2010r., w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli.

Organizatorami przedsięwzięcia byli: p. Poseł Izabella Lövin (Zieloni), p. Poseł Carl Haglund (ALDE) oraz p. Katarina Veem z Baltic Sea 2020. Zaproszenie (w załączeniu) wysłane zostało drogą mailową. Pani Lövin zachęcała także posłów, zasiadających w Komisji Rybołówstwa, do uczestnictwa w projekcji filmu tuż po zakończeniu spotkania koordynatorów w/w komisji.

Wspomniany film opisuje problem odrzutów dorsza na Morzu Bałtyckim i dramatyczną, w opinii jego twórców, sytuację tego gatunku. Można się spierać o rzeczowość i prawdziwość przekazywanych w nim informacji, jednak moje zaniepokojenie wywołała inna kwestia, a mianowicie sposób, w jaki w filmie zaprezentowani zostali polscy rybacy.

Nie dość, że po lekturze "For Cod's Sake!" można odnieść wrażenie, że za niski stan dorsza w Bałtyku odpowiadają głównie rybacy pochodzący z Polski, to zostali oni przedstawieni jako kryminaliści i alkoholicy. Z jednej strony, twórcy filmu ze skrupulatnością wyliczają jak dużo "nielegalnego" dorsza poławia jeden z bohaterów dokumentu, będący drobnym polskim rybakiem, którego połowy nie przekraczają kilkuset kilogramów (łódź 6-metrowa). Z drugiej, pochylają się nad losem skazanych na zgnicie na dnie morza dziesiątek ton dorsza, sugerując jednocześnie, że odpowiedzialni za to rybacy ze Szwecji przynajmniej przestrzegają prawa.
W odróżnieniu, oczywiście, od Polaków, którzy nie chcą wyrzucać niewymiarowych, lub będących pod okresową ochroną ryb. Tym samym szwedzkie marnotrawstwo liczone w tonach to cnota, a polska do niego niechęć, liczona w kilogramach, to zbrodnia.

Zaprezentowany wczoraj film w sporej części opiera się na kontrastowym zestawieniu "oświeconych" Szwedów i prostaków z Polski. Kolejnym tego przykładem jest główna bohaterka filmu - ładna blondynka podróżująca w towarzystwie zgrabnego laptopa, która za punkt honoru postawiła sobie uratowanie bałtyckiego dorsza przed wyginięciem. Po drugiej stronie widz ma okazję przyglądać się wspomnianemu już polskiemu rybakowi, którego powierzchowność nie jest tak gładka jak cera głównej bohaterki, a jego ciężka praca porównywana jest do działalności kryminalnej. Pod pretekstem pokazania dramatycznej sytuacji bytowej rybaków skazanych przez decyzje Komisji Europejskiej na bezrobocie, twórcy dokumentu nie cofnęli się nawet przed filmowaniem bezdomnych w stanie upojenia alkoholowego. Mało tego, celem osiągnięcia swoich propagandowych celów pastwili się nad zmarłym, nie szanując nawet jego mogiły.

Na koniec, pragnę wspomnieć, że podczas projekcji obecna była nowa komisarz ds. rybołówstwa i gospodarki morskiej Maria Damanaki. Osobisty stosunek Pani Komisarz do polskich rybaków może mieć niebagatelne znaczenie, biorąc pod uwagę fakt, że ostateczny kształt Wspólnej Polityki Rybołówstwa i tym samym - los polskich rybaków - w sporej mierze zależeć będzie od jej działalności. Obawiam się, że prezentowanie manipulujących skrajnie negatywnymi stereotypami filmów nie wpłynie pozytywnie na obraz polskiego rybaka w oczach Pani Damanaki.

Uważam, że emitowanie tego rodzaju dokumentów w siedzibie Parlamentu Europejskiego, za pieniądze europejskich podatników, jest rzeczą skandaliczną. Jak bowiem pogodzić idee solidarności europejskiej, różnorodności i wzajemnego szacunku narodów Europy z antypolską propagandą?

Mam nadzieję, że Pan Przewodniczący, poświęci opisanemu przeze mnie filmowi swoją uwagę i wyciągnie odpowiednie konsekwencje wobec osób, które dopuściły do jego emisji. Liczę także na to, że tego typu obrazy nie będą w przyszłości wyświetlane w Parlamencie Europejskim.

Z wyrazami szacunku,

Marek Gróbarczyk

Poseł do Parlamentu Europejskiego

Grupa ECR