Inżynier i menedżer, były minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni, studia podyplomowe, a także szereg kursów w zakresie zarządzania i finansów. Pracował na statkach zachodnich armatorów jako oficer, a także w firmach transportowych i budowlanych. Zajmował kierownicze stanowiska w spółkach prawa handlowego. W Kancelarii Prezydenta RP był ekspertem ds. gospodarki morskiej i bezp. energetycznego. Od listopada 2011 r. w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości (Komitet Polityczny). W PE pracuje już drugą kadencję. Członek ważnej Komisji - Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Więcej

Aktualności

3 stycznia 2014 • Publikacje„Dobrego odpoczynku świątecznego” zamiast „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, czyli o kartkach z jelonkami, zamiast z betlejemską stajenką...

W mijającym okresie świąt Bożego Narodzenia można było poczynić bardzo smutną obserwację, związaną z odstępowaniem przez niektóry osoby od własnej tożsamości religijnej i kulturowej, na rzecz pustki, jaką niesie ze sobą tzw. ideologia laicyzacji. Jest ona nam narzucana przez walczące z Kościołem środowiska lewicowe oraz służące im grupy mediów głównego nurtu. Mowa tu o całkowitej komercjalizacji oraz pozbawieniu wartości religijnych świąt Bożego Narodzenia. Wystarczy spojrzeć, jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniał się wygląd kartek świątecznych, jest to bowiem wymowny sygnał tego, co dzieje się w ludzkiej świadomości, a także bezpośredni znak tego, jak głęboko kultura zachodnia odchodzi od swoich chrześcijańskich korzeni i jak bardzo wyrzeka się własnej tożsamości.

Zjawisko to, szczególnie w kontekście rugowania symboli religijnych, w tym krzyża ze sfery życia publicznego, zdaje się niebezpiecznie nasilać. Powtarzające się ataki na Kościół oraz wszystko, co przez wieki konstytuowało nas, jako członków europejskiej cywilizacji, zaczyna być wypierane przez kulturę nihilizmu. I nie chodzi tu oto, aby odmawiać szacunku osobom niewierzącym, albo coś im narzucać, a jedynie z należytym respektem odnosić się i odpowiednio przeżywać wszystko to, co składa się na naszą tożsamość. Nie wzięła się on przecież z nikąd, gdyż miała swój początek przeszło dwa tysiące lat temu w ubogiej betlejemskiej stajence. Dochodzi do sytuacji, w której wartości dotychczas stanowiące trzon cywilizacji europejskiej, zastępowane są przez wzorce, które swego czasu bł. Jan Paweł II określił mianem cywilizacji śmierci, albo też ustępują na rzecz zupełnie obcych nam zasad. W tym ostatnim przypadku mowa o zjawisku postępującej islamizacji Europy lub też o głębokim zeświecczeniu lub wręcz wrogości niektórych mieszkańców kontynentu wobec tradycji chrześcijańskiej.

Wartości, jakich staramy się na co dzień przestrzegać mają bezpośredni wpływ na sposób, w jaki przeżywamy czas świąteczny. Jego elementem jest przesyłanie kartek zawierających życzenia. Każdego roku do mojego Biura Poselskiego w Szczecinie wpływa szereg takich kartek, których nadawcy mieszkają w Polsce lub innych krajach, włączając w to również dalekie kontynenty. Ich wygląd świadczy niestety o postępującej laicyzacji świąt oraz konsekwentnym odstępowaniu od ich pierwotnego znaczenia. Jest to również wymowny sygnał odchodzenia od źródeł europejskiej cywilizacji. Niegdyś obecny na pocztówkach wizerunek Świętej Rodziny zaczynają zastępować jelonki oraz sarenki. Betlejemska stajenka, gdzie „słowo stało się ciałem”, ustąpiła miejsce zdjęciu kolorowej syrenki. Może aż trudno w to uwierzyć, ale taka jest prawda, może nieco bardziej widoczna, gdy takich kartek otrzymamy nieco więcej. Same życzenia to już nie tradycyjne „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, a tylko „Serdeczne pozdrowienia” lub życzenia „Dobrego okresu świątecznego”. Zjawisko to jest jeszcze bardziej widoczne, gdy czyta się kartki wypisane w języku angielskim, w których zamiast „Merry Christmas”, czyli w tłumaczeniu „Wesołych Świąt Bożego Narodzenia”, odnajdujemy zwrot „Happy Holidays”, których autor życzy nam „Wesołej świątecznej przerwy”. Doceniając intencję twórców życzeń, należałoby się jednak zastanowić, o ile mamy być w naszym rozumowaniu uczciwi, po co wysyłać kartkę z życzeniami na święta i przecież z okazji świąt, skoro tego prostego faktu nie chce się nawet przyjąć do widomości oraz dać jemu wyraz poprzez odpowiednio sformułowaną treść życzeń oraz adekwatny dobór wyglądu karki.

Wskazywane już rugowanie symboli z życia publicznego odciska swoje piętno szczególnie w okresie świąt Bożego Narodzenia. Z okresu dzieciństwa chyba każdy z nas pamięta, że prezenty przynosił, tak jak obecnie Mikołaj, tyle że ówcześnie czynił to prawdziwy Święty – święty Mikołaj z Miry. Z mitrą na głowie oraz pastorałem w ręku, a nie jegomość przypominający przerośniętą wersję rubasznego skrzata, poruszającego się w towarzystwie rozbieganych elfów lub mającego swoje korzenie w okresie komunizmu dziadka mroza. Pewne zwyczaje nie biorą się z nikąd, obchodzimy je bowiem na pamiątkę rzeczywistych wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości i tak też jest z osobą św. Mikołaja. Inną rzeczą jest dzielenie się opłatkiem z najbliższymi oraz współpracownikami. W okresie wigilijnym „Gazeta Wyborcza” z niekwestionowanym zachwytem opublikowała list jednego z czytelników, który oświadczył, że odmówił podzielnia się opłatkiem ze współpracownikami. Cóż za heroizm – odmówić pozdrowienia osób, z którymi spędza się tak wiele czasu i z którymi dzieli się troski życia codziennego. W imię niezrozumienia własnej tożsamości, a być może przyznania prymatu własnemu egoizmowi, odmawia się przełamania się chlebem z najbliższymi, co nawiasem mówiąc, jest zwyczajem szerszym, bo nie tylko chrześcijańskim. Brak wiary nie jest tu zatem żadnym wytłumaczeniem. Oczywiście tego typu przykładów można by przytaczać jeszcze wiele, niemniej istotna jest odpowiedź na pytanie, co w zamian? W zamian jest jednak pustkowie, albo nawet agresja wobec chrześcijan, którzy chcą godnie przeżyć święty dla nich czas. Oczywiście rzeczywistość nie znosi próżni i zaczyna sięgać do wzorów dla nas obcych, a być może z biegiem czasu wypierających naszą tożsamość, kulturę oraz fundamenty, na których cywilizacja zachodnia jest ufundowana. Smutny przykład tego miał miejsce w zeszłym roku w Dani. Na jednym z osiedli, jego mieszkańcy zapragnęli ustawić choinkę i w tym celu wystąpili do zarządcy nieruchomości o zgody. Niestety ich prośba spotkała się z gwałtownym sprzeciwem mniejszości muzułmańskiej, która zagroziła zniszczeniem świątecznego drzewka. Administracja uległa i choinkę katolicy mogli mieć tylko w swoich mieszkaniach.

Marek Gróbarczyk

Poseł do Parlamentu Europejskiego