Inżynier i menedżer, były minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Ukończył Wyższą Szkołę Morską w Gdyni, studia podyplomowe, a także szereg kursów w zakresie zarządzania i finansów. Pracował na statkach zachodnich armatorów jako oficer, a także w firmach transportowych i budowlanych. Zajmował kierownicze stanowiska w spółkach prawa handlowego. W Kancelarii Prezydenta RP był ekspertem ds. gospodarki morskiej i bezp. energetycznego. Od listopada 2011 r. w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości (Komitet Polityczny). W PE pracuje już drugą kadencję. Członek ważnej Komisji - Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE). Więcej

Aktualności

27 października 2014 • W regionie • Super ExpressMarek Gróbarczyk: ceny prądu wzrosną od 50 do 100 proc

Jeżeli rząd zrealizuje te postanowienia, na które zgodził się na szczycie w Brukseli, to według różnych szacunków będzie to wzrost ceny od 50 do 100 proc. Do tego oczywiście wzrosną inne ceny powiązane z cenami energii elektrycznej.

"Super Express": - Możemy wyliczyć, o ile wzrośnie cena prądu w wyniku realizacji polityki, na którą polski rząd zgodził się na szczycie w Brukseli?

Marek Gróbarczyk: - Jeżeli rząd zrealizuje te postanowienia, na które zgodził się na szczycie w Brukseli, to według różnych szacunków będzie to wzrost ceny od 50 do 100 proc. Do tego oczywiście wzrosną inne ceny powiązane z cenami energii elektrycznej.

- Skąd te wyliczenia?

- Oparte są na założeniach strategii 2030, która zakłada redukcję emisji dwutlenku węgla aż o 40 proc. W takiej sytuacji nawet zakładając zdobycie wszystkich kwot, które udałoby nam się uzyskać podczas szczytu, pokryją one wyłącznie koszty likwidacji bloków i całych polskich elektrowni węglowych, które dziś dają nam w Polsce najtańszy prąd.

- Minister Korolec w rozmowie z "Super Expressem" podkreśla, że Niemcy inwestują w elektrownie na węgiel brunatny, o wiele gorsze dla środowiska. Dlaczego my nie możemy zatem inwestować w elektrownie na węgiel kamienny?

- Tu tkwi właśnie sedno tego, na co się zgodzono. Niemcy od 2012 roku zainwestowali w elektrownie węglowe, głównie na węgiel brunatny. I ta polityka skierowana jest na ochronę ich gospodarki i rynku. Oni przez lata dotowali swoje górnictwo, a w ostatnim czasie wręcz wysiedlali ludzi z Cottbus, żeby było dodatkowe miejsce pod te inwestycje. Tymczasem Polska pozwala na to, żeby wepchnąć się w uzależnienie energetyczne od innych krajów...

- Przecież skoro Niemcy mogli, to możemy i my.

- Otóż nie możemy. Niemcy zainwestowali, bo sobie to wywalczyli i wynegocjowali wcześniej, rozpoczynając budowę tych bloków. My sobie tego nie zagwarantowaliśmy. A dodatkowo polski rząd wynegocjował zgodę na redukcję emisji dwutlenku węgla o 40 proc. W przypadku Polski oznacza to zgodę na zmniejszenie energii pochodzącej z tanich elektrowni węglowych o 40 proc. Czyli nikt zgody na inwestycje w nowe elektrownie węglowe albo znaczącą modernizację starych nie da.

- Dlaczego? Gdyby zamienić stare na nowe...

- Bo przekroczylibyśmy limity, bo jedynym zielonym systemem korzystania z elektrowni węglowych jest system CCS, który znajduje się w fazie doświadczalnej. I część krajów wycofała już się z tej technologii jako niedającej nadziei na przyszłość. Tymczasem ze wszystkich wypowiedzi ekspertów i prezesów największych spółek energetycznych wynika, że do 2050 roku Polska nie ma szans na odejście od energii wytwarzanej z węgla kamiennego. Widział pan wypowiedzi nawet tych, którzy są przychylni rządowi...

- Widziałem...

- I nawet oni mówią o "sukcesie" zdawkowo, półgębkiem. To, co zrobił rząd na szczycie, jest działaniem na szkodę polskiego przemysłu. U nas skończy się na konieczności inwestycji w elektrownie gazowe, a tyle gazu, przynajmniej na razie, nie mamy. I to będzie oznaczało konieczność kupowania większych ilości gazu z Rosji, a w efekcie dalsze uzależnianie energetyczne od tego kraju.

- Rząd podkreśla, że gdyby nie zgoda Ewy Kopacz, to sytuacja sprzed szczytu była dla nas gorsza. Weto podobno niczego by nie zmieniło.

- Na każdym etapie możemy do weta wrócić, ponieważ gwarantuje nam to traktat lizboński. Chyba że rząd podejmie inne decyzje i na weto się nie zdecyduje. Na szczęście wycofanie się z tej polityki jest jeszcze możliwe.

- Z wypowiedzi ministra Korolca, który był głównym negocjatorem w tej sprawie, wnoszę, że ma on nadzieję, iż po nieudanym szczycie ogólnoświatowym politycy Unii Europejskiej sami wycofają się z tej polityki...

- Nie widzę podobnych sygnałów i nie łudziłbym się, że Komisja Europejska zdecyduje się na zmianę tego kierunku...

- Dlaczego? Jeżeli inni by to odrzucili?

- Dlatego, że przecież od samego początku było widać, że są to decyzje szkodzące gospodarce europejskiej. I mimo tego ją forsowano. Wydaje mi się, że stało się to czymś na kształt nowej, zielonej religii, a z kwestiami wiary bardzo trudno dyskutować.