22 kwietnia 2015 • Publikacje„Polska Wielki Projekt” – tym razem zaczęło się w Szczecinie
W Sali Kominkowej szczecińskiego Klubu 13 Muz w dniu 21 marca 2015 r. rozpoczęła się piąta edycja Kongresu „Polska Wielki Projekt”. Szczecin miał ku temu szczególny powód, wpisując się w kolejną serię Kongresu, ponieważ poprzednia edycja konferencji miała swoje zakończenie właśnie w Szczecinie. To nie jedyny powód wyboru tego miejsca, celem nadrzędnym była skala problemów oraz lista utraconych szans, jaka dotknęła Pomorze Zachodnie w wyniku sprawowania rządów przez koalicję PO-PSL.
Kongres „Polska Wielki Projekt” swoim zakresem tematycznym obejmował wiele zagadnień, z których panel zatytułowany „Reindustrializacja jako element Panu Junckera”, stanowił zasadnicze forum dyskusji nad odbudową przemysłu w Polsce, w tym także ma Pomorzu Zachodnim. Warto przy tej okazji przypomnieć fakt skandalicznej decyzji, podjętej przez Donalda Tuska, o likwidacji przemysłu stoczniowego w Polsce, a tym samym Stoczni Szczecińskiej, co rozpoczęło proces społecznej i ekonomicznej degradacji regionu. W wyniku tej decyzji Polska utraciła bezpośrednio 30 tys. miejsc pracy, a w zależności pośredniej skala ta wyliczana jest na blisko 100 tys. etatów pracowniczych. Praktycznie z dnia na dzień pozbawiono tysiące rodzin środków do życia, co wymusiło - na niespotykaną dotąd skalę - falę emigracji zarobkowej.
To nie jedyne skutki sprawowania rządów przez koalicję PO-PSL. Należy jeszcze bowiem podkreślić powolne likwidowanie innych gałęzi gospodarki morskiej, niebywałe wręcz opóźnienia w budowie Gazoportu w Świnoujściu oraz ograniczenia rozwoju zespołu portowego Szczecin-Świnoujście, będące wynikiem zgody Donalda Tuska na budowę przez rosyjsko-niemiecką spółkę Gazociągu Północnego. Nie można nie wspomnieć o upadającym rybołówstwie oraz zamieraniu morskich nauk technicznych, jako bezpośredniego skutku likwidacji przemysłu. To wszystko łącznie stało się powodem hamowania rozwoju regionu i wzrastającej skali bezrobocia skutkującej wzmożoną emigracją zarobkową.
Jednak największym zagrożeniem dla regionu Pomorza Zachodniego, który będzie negatywnie oddziaływał również w przyszłość, jest brak jakiejkolwiek strategii rozwoju dla tej części Polski. Było to szczególnie widoczne w przypadku wspomnianej wcześniej likwidacji przemysłu okrętowego, natomiast obecnie wraca ze zdwojoną siłą w zamierzonej przez obóz rządzący wyprzedaży ziemi rolnej. Dzieje się to w sposób niekontrolowany i pozbawiony należytego nadzoru ze strony państwa. Tysiące hektarów ziemi uprawnej, bardzo żyznej, trafia w obce ręce, pozbawiając szansy na rozwój polskich rolników, a nader wszystko – blokując młode pokolenie, które nie ma możliwości kontynuowania tego zawodu.
Dlatego właśnie w naszym regionie zrodził się ogólnonarodowy protest rolników, mający na celu obronę polskiej ziemi przed wyprzedażą, jako wartości nadrzędnej dla przyszłego istnienia Polski. Brak odpowiednich regulacji ustawowych jest powodem całkowicie niekontrolowanego wypływu areału rolnego w ręce zamożnych zagranicznych przedsiębiorców. Rodzi to bardzo poważne pytania o powód, dla którego tak fatalnie zarządza się sprzedażą ziemi rolnej w Polsce. Zaniechania w tej sferze bezpośrednio obciążą obecny rząd, który wprost przyzwala na nieuczciwe i niezwykle szkodliwe dla polskiego rolnictwa praktyki. W wyniku takiej polityki, rolnicy stają się kolejną grupą społeczną, zmuszoną do emigracji w celach zarobkowych.
Poszukując zmiany negatywnych trendów w zakresie degradacji Polski, Kongres „Polska Wielki Projekt” był okazją do wymiany poglądów i znalezienia antidotum na hamowanie rozwoju naszego kraju. Konferencja ta dała bowiem dobrą okazję do dyskusji nad ogłoszonym na początku tego roku przez Komisję Europejską tzw. Planu Junckera, który w Unii Europejskiej ma być sposobem na trwający już od wielu lat w Europie kryzys gospodarczy, a zarazem stanowić strategię odbudowy gospodarki Unii Europejskiej. Plan ten, w swoim założeniu, ma przynieść szerokie możliwości inwestycyjne, poprzez stworzenie odpowiedniego funduszu przeznaczonego na reindustrializację Europy. Fundusz ma dysponować kwotą 315 mld Euro, na którą mają się złożyć Europejski Bank Inwestycyjny oraz poszczególne państwa członkowskie
Plan Junckera ma trzy zasadnicze cele, jakimi są zapewnienie impulsu dla ożywienia gospodarczego UE i odwrócenia trendu spadkowego inwestycji, zaspokojenie długookresowych potrzeb europejskiej gospodarki, wzmacniając jej konkurencyjność w strategicznych obszarach oraz wzmacnianie europejskiego wymiaru wiedzy, kapitału ludzkiego, infrastruktury, połączeń międzysystemowych, które mają znaczenie dla jednolitego rynku. Ale celem nadrzędnym planowanych inwestycji ma być tworzenie tysięcy miejsc pracy, mających w zasadniczy sposób ograniczyć bezrobocie i zapewnić możliwości aktywizowania zawodowego młodego pokolenia. Rzeczą zasadniczą, stanowiącą ideę tego przedsięwzięcia, jest fakt stworzenia przez poszczególne państwa członkowskie listy kluczowych projektów infrastrukturalnych i gospodarczych, zapewniających bezpieczeństwo i rozwój danego państwa.
Warto również nadmienić, że dyskusja nad planem Junckera, mająca miejsce podczas szczecińskiej odsłony Kongresu „Polska Wielki Projekt”, była w zasadzie pierwszą taką debatą przeprowadzoną w szerokim gremium osób reprezentujących różne branże oraz aktywnie uczestniczących w życiu publicznym. Stanowi to nowy wymiar dyskusji publicznej, gdyż do tej pory, niestety również na poziomie rządowym, nie odbyła się żadna poważna debata nad planem reindustrializacji Europy. Z przykrością należy stwierdzić, że polski rząd, w przeciwieństwie do tego, co działo się w innych państwach UE, nie przeprowadził konsultacji społecznych na żadnym poziomie sprawowania władzy, poczynając od samorządów, a skończywszy na ministerstwach. Można odnieść wrażenie, że kolejny raz koalicja PO-PSL przygotowała rozwiązania bez potrzeby czerpania wiedzy od osób i instytucji najbardziej zainteresowanych wprowadzanym planem. Rodzi to poważne wątpliwości w sferze celowości oraz opłacalności poszczególnych inwestycji, wciągniętych na polskiej listy Planu Junckera. To wszystko zaś jest źródłem pytania o to, czy proponowane rozwiązania w sposób znaczący ograniczą bezrobocie, czy na trwałe stworzą miejsca pracy, czy zahamują emigrację zarobkową, a w końcu czy doprowadzą do reindustrializacji Polski, czyli odbudowy zlikwidowanego przemysłu. Propozycje obecnego rządu niestety nie idą w tym kierunku. W polskich propozycjach do Planu Junckera nie ujęto bowiem projektów związanych z odbudową gospodarki morskiej, w tym przemysłu okrętowego, czy polskiego rybołówstwa. Tego typu zaniechania jednoznacznie wskazują na zły kierunek rządowych propozycji.
Ważne jest przy tej okazji ponowne przypomnienie decyzji rządu PO-PSL o likwidacji polskich stoczni. Wmawiano nam ówcześnie, że stocznie polskie nie działały w sposób rynkowy i konkurencyjny, a rząd musiał je zlikwidować z powodu uprzedniego dofinansowania w postaci udzielonych dotacji państwowych. Obecnie cały Plan Junckera opiera się na systemie dotacji rządowych, a za przygotowane i wdrożenie poszczególnych projektów odpowiedzialne są rządy poszczególnych państw członkowskich. W tym kontekście jedno ciśnie się na usta – dzisiaj pewnie nie mielibyśmy „Króla Europy”, Przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, tak chętnie opływającego w zaszczyty, za to w polskich stoczniach produkowano by statki i tworzono kolejne miejsca pracy.
Marek Gróbarczyk
poseł do Parlamentu Europejskiego
Więcej o Kongresie Polska Wielki Projekt w Szczecinie: